„Jesteś taka odważna” to zdanie, które zdecydowanie
słyszałam w tym roku najczęściej. A ja zawsze reaguje na nie śmiechem.
Kochani ja nie wiem, czy istnieje ktoś, kto panikuje na coś nowego bardziej,
niż ja. 3 dni przed Auto Stop Racem narzuciłam sobie do roboty tyle rzeczy,
żeby chociaż przez chwile nie przyszły mi do głowy tysiące wątpliwości: „A co
jak nie dam rady i wcale nie jestem taka dzielna?”, „A co jeśli nie uda mi się
wyjechać nawet z Polski albo najdalej skończę w Czechach?”, „Ja nigdy nie spałam
w namiocie - a co jak nie wytrzymam?”.
Tylko przed rodzicami ciągle pięknie grałam „Co ty tato ile
ja ludzi znam, którzy tak jeżdżą”, „To jest organizowane przez grupę ludzi - to
jest bezpieczne!”. Kryzys przyszedł rano w dzień wyścigu, kiedy podnosząc 13-kilogramowy plecak zadzwoniłam do taty i ze szklany oczami
powiedziałam „Tato ja tego plecaka podnieść nie mogę - jak ja z nim mam przeżyć
przez dobre 3 dni?”. I myślę, że gdybym wtedy usłyszała „Może lepiej nie jedź,
nie ryzykuj” to pewnie wykonałabym telefon i majówkę spędziłabym nie w pięknej
Grecji, a w pokoju. Zamiast tego usłyszałam „Magda kto jak nie ty da rade?
Spróbuj”. No i co? No i pojechałam.
A jak wyszło w trasie? Pogoda - zimno i często padało, w
Brnie czternaście godzin spędzonych na stacji, Bratysława trochę mniej -
siedem, spanie na dziko za Ikeą, kierowcy nie znający angielskiego, ani
polskiego. Mnóstwo nowych trudności, niekomfortowych sytuacji, które muszę
pokonać i dać sobie z nimi rade.
To dlaczego podróżuje stopem dalej? Ja odpowiadam zawsze BO
WARTO. Nie wiem, czy kiedykolwiek wcześniej dostałam taką szkołę życia w
tak krótkim czasie. Godzenie się na warunki, które nie zawsze Ci odpowiadają,
uczenie się cierpliwości przy tej czternastej godzinie, kiedy nikt się nie zatrzymuje.
Przełamywanie bariery językowej, otwieranie się na drugiego człowieka,
poznawanie go, a razem z nim innego spojrzenia na życie. Tysiące wspomnień,
które ilością przebijają wszystkie wcześniejsze wyjazdy. Ale coś, co
zdobyłam najważniejszego - zaufanie do siebie. Ja nie dam rady? Ciężko na to
pytanie odpowiedzieć, kiedy nie możesz sobie w głowie znaleźć jakiejkolwiek
sytuacji z życia, która jest tego potwierdzeniem. Teraz przy pierwszej fali
paniki zawsze sobie mowię „Ty do Grecji stopem dotarłaś, sama na Majorkę
poleciłaś - to z tym sobie nie poradzisz?”.
I bardzo podziwiam takich ludzi, którzy nie panikują, czy
się nie boją. Ale z drugiej strony zawsze zadaje sobie pytanie - czy nie jest
większą odwagą kiedy człowiek boi się ale mając zaufanie do siebie - ryzykuje i
podejmuje decyzje: „Okay, robię to!”?
Prześlij komentarz